Decyzja podjęta przed czterdziestoma pięcioma laty przez Romana Opałkę to śmiały zakład ze światem. Pisałem już o tym, porównując zakład Opałki do Le Pari de Pascal. Czas dzisiejszy, cechujący się zdruzgotaną świadomością nadprzyrodzoną powoduje, iż analogia ta nie w pełni jest jednak stosowna. Zakład Blaise Pascala odnosił się do wieczności wedle eschatologii, ekonomii zbawienia. Myśliciel powiadał: „Tak więc, kiedy jest się zmuszonym grać, trzeba być obranym z rozumu, aby zachować życie raczej, niż rzucić je na hazard dla nieskończonego zysku, równie prawdopodobnego jak utrata nicości.” Hazard Opałki to zakład o nieskończoność. Tyczy on bycia człowieka w świecie i stanowi próbę zaświadczania przez sztukę indywidualnego istnienia wobec czasu. Mamy tu do czynienia z ekonomią tworzenia, z troską o trwałość dokonania twórczego. To ultimatum wobec jednostkowego istnienia w świecie i w sztuce, której brak metafizycznego fundamentu (?). Znak zapytania! Sztuka Opałki, artysty świadomego niedostatku przeżycia metafizycznego, sam tegoż doświadczenia brak, nieobecność też uzmysławia. Uobecnia absencję. Podobnie jednak jak w Zakładzie Pascala, egzystencja zakładającego się stanowi tu stawkę, a dopiero kres życia gracza przynieść może rozstrzygnięcie. W 2000 roku artysta powiedział mi, potwierdzając wcześniej przeze mnie proponowane porównania: „Każda wartościowa jednostka tworzy swoją jakość moralną i duchową poprzez świadomość materialnej małości; wielkości-małości egzaltowanej przez Blaise Pascala.”
Zegar uruchomiony przez Opałkę w 1965 roku odmierza od tej chwili każdy moment nadziei i rozpaczy, entuzjazmu i znużenia, odlicza czas utwierdzania pewności wyboru, sekunduje stałości i trwaniu. Odmierza emocje. Na przykład: przekroczenie jednego miliona (1000000), o czym telegramem wysłanym z Warszawy do Turynu we wrześniu 1973 roku artysta zawiadamiał włoskiego kolekcjonera. Wtóruje medytacjom, jakie przez owe minione cztery i pół dziesiątków lat towarzyszą malowaniu liczb, wymawianiu przy tym liczebników, co rejestrują mikrofony i utrwalają na taśmie magnetycznej, odwzorowywaniu zmieniającego się z wiekiem oblicza malarza w fotograficznych wizerunkach wykonywanych w tej samej pozie, takiej samej białej koszuli na tle aktualnie malowanego Detalu po upływie każdego kolejnego dnia spędzonego w tej szczególnej, na cele wykonywania programu OPALKA 1965/1 – ∞
instalacji malarskiej, albo aparatury stworzonej w pracowni.
Sama ta instalacja, dzisiaj już nieco starodawna, a szlachetna także została udokumentowana wielokrotnie fotograficznie i filmowo. Cały aparat wykonawczy programu nie zniweczył emocji, poruszeń serca (innej jeszcze niewidocznej miary – metronomu, chce się rzec), oraz świadomości autora dzieła, dzieła koncepcyjnie skończonego wraz ze swym poczęciem. Acz w efekcie medytacji przy jego wykonywaniu filozoficznie ono ewoluowało. Filozofia sztuki Opałki bywała wiele razy przez autora wykładana w autokomentarzach, konwersacjach, dysputach. Praca Opałki nad jego programem jest, trawestując słowa Simone Weil na temat pracy fizycznej: regularna, bezlitosna, acz różnorodna tak, jak dni i pory roku. Francuska myślicielka powiedziała też: „Kontemplacja czasu to klucz do ludzkiego życia. To nieprzenikniona tajemnica, której nie naruszyła żadna nauka.” Opałka w czasie spotkania, jakie zorganizowaliśmy z nim przed laty w Auli Leopoldina Uniwersytetu Wrocławskiego, mówił: „Życie, nasza emocja jest wtedy silna, kiedy jest właśnie związana ze śmiercią. I również ze starzeniem się. (…) Każdy myślący człowiek na zimno myśli również o śmierci. Ale są to emocje, które nie są emocjami natychmiastowymi. Ja często porównuję to z emocjami widzenia spadającego meteoru i patrzenia na niedawno widzianą kometę. To są zupełnie inne emocje. Inna strategia tworzenia dzieła.” W czasie spotkania we Wrocławiu pytano artystę o odejście od programu OPALKA 1965/1 – ∞
o domniemywane przez pytającego znużenie, nudę przewidywalności. Opałka wskazywał na diaboliczną, jak mówił, stronę postawy, którą przyjął: „My możemy skrócić swoje życie, ale w moim przypadku gdybym umarł na początku mojego Projektu, przy pierwszej liczbie, przy pierwszej jedności, to dzieło w sensie absolutnym, w sensie konceptualnym byłoby już skończone.” Jak widzimy ten wątek powraca często; i ja też powtórzę, że poza walorami konceptualnymi programu Opałki równie istotnym jest jego aspekt estetyczny, mówiąc wprost – piękno malarskiej realizacji. „Dwie rzeczy nie dają się sprowadzić do żadnego racjonalizmu: czas i piękno. Od nich należy zaczynać.” – powiedziała Simone Weil. Opałka zaczął od rozmyślania o czasie, z czasem uwidoczniło się piękno założenia myślowo-artystycznego.
1 comment
Przecież to bełkot. Jeden hucpiarz o drugim hucpiarzu.
Comments are closed.