Karolina Zychowicz: Czy Tadeusz Peiper jest najważniejszym polskim poetą, wokół którego można skonstruować wystawę tego typu co Papież awangardy…, opierającą się na związkach literata z artystami z kręgu sztuk wizualnych?
Piotr Rypson: Myślę, że Peiper jest jednym z nielicznych polskich poetów, wokół których można zbudować wystawę o tak szerokim zasięgu terytorialnym i jedynym polskim poetą, którego biografia i twórczość pozwalają pokazać historię rozgrywającą się pomiędzy Polską, Francją, Hiszpanią, Belgią, Ameryką Południową, no i w jakiejś mierze Rosją. Jest chyba również jednym z niewielu poetów, wokół których można osnuć narrację dotyczącą przemian kultury dwudziestolecia międzywojennego, a nawet sięgnąć do lat wcześniejszych, do okresu I wojny światowej.
Wcześniej opracował Pan chyba podobną wystawę wokół postaci Jana Brzękowskiego, tylko nie w Polsce[1].
Ja nie byłem autorem tej wystawy, tylko współpracownikiem. Napisałem tekst do książki opublikowanej w wydawnictwie Walther König w Niemczech[2], która była poświęcona Brzękowskiemu jako „networkerowi” europejskiej sceny artystycznej w latach 30. XX wieku. No ale Brzękowski był wychowankiem Peipera i bardzo wiele się od niego nauczył, w związku z czym ta wystawa – świat sztuki związany z Brzękowskim – mogłaby stanowić część wystawy poświęconej Peiperowi.
Wiadomo, że w tamtym okresie, kiedy działali Peiper i Brzękowski, związki między poetami i artystami były bardzo bliskie. Rozumiem, że wokół współcześnie żyjącego poety nie dałoby się zorganizować takiego przedsięwzięcia.
Nie przychodzi mi do głowy żaden taki poeta. Trzeba podkreślić, że okres pierwszej połowy XX wieku to jeszcze był czas, kiedy poeci pisali o malarzach, chodzili na ich wystawy, a malarze czytali dużo poezji i literatury. Te obydwie gałęzie sztuki przenikały się, zawierano sojusze w różnych ugrupowaniach estetyczno-poetyckich. Ostatnią bardzo ważną grupą tego typu w Polsce była grupa a.r., którą tworzyli przecież malarze Władysław Strzemiński i Henryk Stażewski, rzeźbiarka Katarzyna Kobro oraz poeci Jan Brzękowski, Julian Przyboś, Jalu Kurek. Dzisiaj mamy do czynienia z fragmentaryzacją świata kultury, będącą – jak sądzę – ujemnym wynikiem przemian kulturowych, przynajmniej w naszym kraju.
W tekstach wprowadzających do wystawy podkreśla Pan, że Peiper był najważniejszą postacią tego typu w naszej części Europy[3]. Zastanawiam się, czy miejsce „Zwrotnicy” w kontekście całej europejskiej awangardy to rzeczywiście dobrze zbadany temat. Czy czasopismo Peipera było rozpoznawalne?
Peiper był zdecydowanie – w mojej i nie tylko mojej optyce – kluczową postacią dla polskiej awangardy, a jego pismo miało zasięg szerszy niż polski, chociaż w języku polskim było redagowane i drukowane. Takich „Zwrotnic” było wówczas w Europie kilka: pismo „Zenit” ukazujące się w Zagrzebiu, pismo „Contimporanul”, które wychodziło w Bukareszcie, analogiczne tytuły ukazujące się w Hiszpanii, takie jak „Ultra”, czy we Francji i Niemczech. Wszystkie były ze sobą różnymi nićmi połączone. Wędrowały z miasta do miasta. Był taki zwyczaj, że na ostatniej stronie gazety umieszczano nagłówki wszystkich czasopism, z którymi współpracuje albo pozostaje w relacji, co potwierdzałoby ogólnoeuropejski, a nawet transeuropejski, bo sięgający do Ameryki Południowej, front nowoczesności, o którą upominali się i o którą walczyli artyści, literaci zgrupowani wokół tych czasopism. Można powiedzieć, że te pisma były wówczas pierwszoplanową, szalenie ważną platformą komunikacji i współpracy. Nie było tylu telefonów, nie było innych środków masowego przekazu, takich jak Internet, w związku z tym czasopisma i myśli w nich zawarte wędrowały z kraju do kraju.
W archiwach kluczowych postaci europejskiej i pozaeuropejskiej sceny artystycznej – na przykład chilijskiego poety Vincente Huidobro – znajdujemy podobne zestawy gazet z dość zaskakujących czasem miast, takich jak Belgrad, Warszawa, Kraków czy Zagrzeb. Ci ludzie byli ze sobą skomunikowani, wiedzieli co robią, czym się zajmują, jakie ważne teksty opublikowali, nawet jeśli do końca nie rozumieli, co jest w nich napisane. Oczywiście z reprodukcjami obrazów, grafik i rzeźb było łatwiej.
Czy „Zwrotnica” miała też wymiar lokalny? W jaki sposób różniła się od pozostałych czasopism awangardowych? Pytam dlatego, że znany jest zarzut Karola Irzykowskiego o imporcie z Zachodu pewnych idei, które nie przystawały do polskiej rzeczywistości[4].
Zarzut Irzykowskiego był skierowany przede wszystkim przeciwko polskim futurystom i formistom, tej pierwszej generacji. Irzykowski szanował Peipera. Wprawdzie był jego adwersarzem, ale traktował go jako równorzędnego partnera w sporze estetycznym i przyznawał jemu oraz „Zwrotnicy” oryginalność.
Jeśli chodzi o wtórność, to myślę, że ona Peipera nie dotyczyła. Zarzut wtórności zawsze w Polsce był stawiany; to jest odwieczny kompleks wynikający po części z tego, że wiele tendencji, nurtów do Polski przywędrowało – najczęściej z Zachodu, zarówno w XIX, jak i w XX wieku. Ale „Zwrotnica” była bardzo oryginalnym produktem. Nie chcę przez to powiedzieć, że była o stokroć lepsza od podobnych czasopism, które wychodziły w innych krajach. Ale była na pewno pierwszą w Polsce gazetą artystyczną, która miała międzynarodowy zasięg i tak wysoki poziom. Publikowały w niej rzeczywiście najtęższe pióra, najtęższe głowy i najtęższe pędzle z różnych krajów Europy. Nie było to pismo tylko lokalne. Korespondencje z Paryża przysyłał do niego Darius Milhaud, jeden z najlepszych kompozytorów nowoczesnych we Francji; publikował w nim Marinetti, publikowali Rosjanie, Francuzi, no i oczywiście polscy awangardziści, którzy częściowo – ale tu chodzi o bardzo znaczące nazwiska – w „Zwrotnicy” debiutowali. Tutaj z jednej strony jest Władysław Strzemiński, Katarzyna Kobro czy Mieczysław Szczuka, a z drugiej Kazimierz Malewicz.
Okres działalności Peipera związany ze „Zwrotnicą” jest dość dobrze opracowany przez polskich badaczy, dlatego chyba najważniejszą rzeczą na wystawie jest okres hiszpański, którym nikt się nie zajmował. Wydaje się, że związki Peipera z literaturą w czasie jego pobytu w Hiszpanii dokładnie opracowała tylko Beata Lentas. W jej książce Tadeusz Peiper w Hiszpanii znalazłam zdanie: „Nie wiadomo, z kim artysta się spotykał w Madrycie, w jakich środowiskach przebywał i co naprawdę łączyło go z hiszpańską awangardą”[5]. Ta wystawa pokazuje jednak, że można było zdobyć dużo informacji na temat hiszpańskich kontaktów Peipera.
Trochę więcej. Rzeczywiście nie wiemy zbyt wiele – nie przetrwało archiwum różnych epizodów z życia Peipera, zapewne zaginęło podczas drugiej wojny światowej. Nie wiemy, co się stało z – na pewno niezwykle bogatą – korespondencją, którą musiał prowadzić jako redaktor takiego czasopisma, rysunkami, grafikami, dziełami sztuki i tak dalej. Wiadomo, że część z tych materiałów Peiper zniszczył w 1939 roku, kiedy Niemcy wchodzili do Krakowa.
Natomiast Beata Lentas wykonała ogromną pracę, odnajdując całą publicystykę Peipera, która ma charakter przede wszystkim polityczny. W Hiszpanii Peiper był bardzo wziętym publicystą. Opublikował tam pewnie blisko sto tekstów dotyczących przede wszystkim Europy Środkowej, Polski, wojny polsko-bolszewickiej, rewolucji rosyjskiej, policji politycznej Czeka, uwikłania artystów sowieckich w przygody z nową władzą bolszewicką w Rosji i tak dalej. Wystawę skonstruowaliśmy na podstawie nielicznych relacji, a przede wszystkim na podstawie tego, co wiemy o szlakach małej grupki Polaków tworzących bardzo interesującą kolonię artystyczną w Madrycie, wśród których Peiper się obracał. To było dla niego najbardziej naturalne środowisko – oni znajdowali się w samym środku hiszpańskiej awangardy. Wcześniej badacze dość ostrożnie formułowali takie zdania, ponieważ Peiper sam twierdził, że nic go z hiszpańską awangardą nie łączyło.
Dlaczego?
Stawiam tutaj bardzo wyraźną hipotezę – również poprzez prezentację tych artystów i literatów na wystawie – że było wręcz przeciwnie. Peiper miał możliwość spotkania niemal wszystkich wybitnych poetów, malarzy, grafików, filozofów bezpośrednio, bo chociaż Madryt był dużym miastem, to nie aż tak wielkim, żeby nie wiedzieć, gdzie spotyka się Ramón Gómez de la Serna na swoich tertuliach, w których bierze udział Władysław Jahl, przyjaciel Peipera z czasów madryckich, albo gdzie zbierają się literaci i pisarze związani z czasopismem „Ultra”, którego przecież Peiper został korespondentem.
- Chodzi o wystawę Kilométrage – Jan Brzękowski und seine Künstlerwelten. Instytut Polski w Berlinie, 9 września – 5 stycznia 2012. Zdjęcia z wystawy: http://berlin.polnischekultur.de/index.php?navi=013&id=675 [dostęp: 3 czerwca 2015].↵
- Kilométrage: Jan Brzękowski und seine Künstlerwelten, red. Michael Lailach, Piotr Rypson, kat. wyst. Instytut Polski w Berlinie, Köln 2011.↵
- Można tam znaleźć sformułowanie: „Tadeusz Peiper znany jest w Polsce jako najbardziej prominentna postać środkowoeuropejskiej awangardy i założyciel czasopisma «Zwrotnica» (1922)”, a także: „Peiper był główną postacią środkowo-europejskiej awangardy, jednym z jej najwcześniejszych i najbardziej wpływowych heroldów – w Polsce osobą o znaczeniu pierwszorzędnym i przełomowym dla rozwoju nowych prądów sztuki i literatury” (zob. materiały prasowe wystawy).↵
- Zob. na przykład rozmowy Czesława Miłosza z Aleksandrem Watem: „Wiele razy dziwiono się, że ten konstruktywizm i ta jakaś aprobata nowoczesnej cywilizacji, to hasło: masa, miasto, maszyna, powstały w kraju, który nie należał do najbardziej uprzemysłowionych w Europie. Był w tym pewien paradoks, jeśli zważyć stan mas chłopskich, ogólny stan kraju, który co prawda przeszedł przez dość silną rewolucję przemysłową w pierwszej dekadzie XX wieku, jeszcze przed pierwszą wojną światową, ale mimo to z wyjątkiem niektórych ośrodków był krajem przemysłowo zacofanym”. Na co odpowiada mu Wat: „To znaczy chodzi o to, że nie tylko maszyn nie było, ale maszyny nie mieściły się jeszcze w głowach, nie uformowały głów. Ale, widzisz, ten zarzut to jest zarzut Irzykowskiego, kiedy mówił o plagiatorach przełomu” (Aleksander Wat, Mój wiek. Pamiętnik mówiony, część pierwsza. Rozmowy przeprowadził i przedmową opatrzył Czesław Miłosz, Warszawa 1990, s. 43).↵
- Beata Lentas, Tadeusz Peiper w Hiszpanii, Gdańsk 2011, s. 7.↵