P: Ale… Nie, może nie. Tylko… Rozmawiamy z kimś o kim nas uczono w szkole, czytaliśmy lektury i tam wszystkie hasła , przy okazji, pana poezji, śmierć człowieka, śmierć Boga, się pojawiały i tylko chodzi o to, że być może nie mówimy o bogu, tylko że w człowieku jest takie dziwne pragnienie, samo pragnienie, czegoś… czegoś dziwnego, czy też instynkt metafizyczny, który… na pewno………(?)
R: Tak. To wasze pytania są. Myśmy to razem przygotowali.
P: I tylko tyle. Że jest dziwny instynkt metafizyczny, który trzeba uszanować. Ale, w takim razie, wróćmy jeszcze, jeśli można.
R: No, wie pan, no wiara, jak pan się uczył, jest łaską, łaską, prawda, jak ktoś się… nie ma tej łaski, no…
P: Nie. Nie pytamy o wiarę. Nie pytamy o wiarę…
R: A o co pytacie?
K: Właśnie. O co pytamy?
P: Pytamy o niepokój. O niepokój. Ale, w takim razie, dobrze. Wróćmy… wróćmy do wątku, w którym Pan Bóg się pojawia, jeśli można?
R: No, właśnie, wróćmy do świata… w wymiarze ludzkim, powiedzmy.
P: Tak jest. Tak jest.
K: Ten wiersz, który cytowaliśmy tutaj. Ten wiersz “Bez” pojawia się w tomie, który ma tytuł “Płaskorzeźby”, czy ten tytuł ma jakieś znaczenie specjalne?
R: Ma. Tu chodzi o to, że sprawa powierzchni i sprawa głębi i sprawa powierzchni w poezji jest bardzo ważna i ja po latach doszedłem do wniosku, że nie ma żadnej głębi bez powierzchni, że każda najgłębsza głębia ma powierzchnię i ona jest dostępna naszemu… naszemu odczuciu, naszym zmysłom, prawda i przez powierzchnię, przez to, co do nas dociera bezpośrednio my możemy instynktownie szukać tego, co jest pod nią, prawda.
K: Ale to znaczy, że poruszamy się…
R: Że dla nas… Ja uważam, że dla nas jest dostępna powierzchnia, właściwie.
P: Naskórek świata?
R: Tak. Że z wieczności dla nas dostępne jest to, co my pięcioma zmysłami, no i myślą, próbujemy przeniknąć. No, poza jakąś łaską, która dotyka mistyków, niektórych artystów, prawda…
K: A poetów, dotyka ta łaska czasami?
R: Jak sobie zasłużą, to może dotyka.
K: A pan czuje, że pan zasłużył na tą łaskę?
R: Nie wiem. Nie wiem. Nie wiem.
P: Ale z tego… z tego poruszania się po omacku……… (?) po omacku, prawda, dotykania świata, z tego się rodzą jakieś uczucia, ni wiem niepokoje, z tego dotykania świata, ślizgania się wzrokiem po jego powierzchni?
R: Zadajecie mi trudne pytania bardzo. Wiecie co jest, tak na marginesie chciałbym to powiedzieć, jaka jest bieda, dla mnie osobiście z rozmowami, jeśli chodzi o telewizję, na przykład, ale radio też częściowo, a nawet wywiady do, gazet, jest taka bieda, że jestem po prostu żywym organizmem i różne mam fazy myślenia, sytuacje, odczucia, komfort biologiczny jakiś, czy anatomiczny, zależy to od ciśnienia powietrza, od ciśnienia krwi mojego, od wiatru od gór, halnego i wiecie dlatego ja na ogół unikam rozmów i kontaktów, dlatego że są takie dni i noce, że wydaje mi się, że mogę odpowiedzieć prawie na wszystkie pytania, rozwiązać pewne problemy, nawet filozoficzne, żałuję zresztą często, że nie zostałem filozofem, choć w niektórych utworach moich można wykryć jakieś ciągotki takie i chęci filozofowania, tylko że to sam… u mnie sam wiersz, sam obraz filozofuje, to nie ja filozofuję przy pomocy wiersza, on musi filozofować swoim… swoją konstrukcją, swoim obrazem, swoim milczeniem oczywiście. Tutaj dochodzę do bardzo… coraz ważniejszego dla mnie elementu, roli milczenia w poezji. Bo roli milczenia w malarstwie nie ma, prawda. Czy w architekturze… W w muzyce, tak. W muzyce, tak. Ale poezja… i ten element nie był doceniany bardzo długo w polskiej poezji. Ona była często bardzo przegadana. Tu rzeczywiście jestem bardzo wdzięczny Miłoszowi, że zwrócił, w jakimś komentarzu do moich wierszy, uwagę, że ja poezji polskiej przepisałem kuracje odchudzającą. On, mniej więcej, się tak wyraził oceniając wiersz poświęcony pamięci Konstantego Puzyny, Puzyny, że jak gdyby przepisał poezji polskiej kurację odchudzającą i zastosował. Ale to nie tylko chodziło o kurację odchudzającą, ale również o to, że poezja miała piękne słowa, piękne metafory, mówiła… mówiła dużo, filozofowała, była pełna erudycji, itd. a przecież miała bardzo interesującą, bardzo nowatorską tradycję idącą od Norwida, który był mistrzem pauzy i milczenia i był tego świadomy.
W jego listach, pismach, esejach są bardzo ciekawe uwagi na temat wartości milczenia w poezji, więc ja powiedzmy tego nie wymyśliłem, tylko chodzi mi o to, że nikt tego w naszej poezji nie wykorzystywał, tego… tego elementu, który ma taką samą wagę jak słowo, a czasem, kiedy słowo się kończy, nawet ma większy ciężar gatunkowy to, co poza słowem zostało. Wiersz się skończył… Norwida krótki wiersz “Czułość”, sześć linijek “Czułość”… – ‘Czułość bywa jak pełen wojen krzyk. Jak szemrzących źródeł prąd. I jako wtór pogrzebny. I jak plecionka długa z włosów blond, na której wdowiec nosić zwykł zegarek srebrny…’ I tam są bodaj trzy kropki. I to, co się dalej dzieje, po tych słowach, jest dla mnie równie ważne jak to, co przeczytałem, prawda. To próbowałem w krótkim wierszu “Białe groszki”, bardzo dawno taki wiersz napisałem. Był to komunikat, po prostu, z gazety. Wyszła stara kobieta z domu, w granatowej czy czarnej sukni w groszki, ktokolwiek wiedziałby o niej czy ją widział, proszony jest… I tu uciąłem ogłoszenie w gazecie. Co się działo dalej z tą kobietą, kto ją poznał, kto ją do domu przywiódł… I cała sprawa, że zaginęła, zapomniała siebie, rodziny, swojego domu, prawda, dzieje się tam już, no jakby pod spodem.